Westchnienie

Do kogo mam wzdychac, kto mi pomoże
kto uslyszy mój krzyk, kto przytuli do serca
kto poda chusteczkę, a kto kij do reki,
kto poblogosławi krzyzem na drogę.
Nikt mi nie pomoże ani aniołowie ani ludzie
ani czekam nocy, ani dzień radością,
nie pragnę wiosny, zimą mnie nie straszy
nie rządam kochania, nie lękam się rozczarowania.
Tych, których tutaj nie ma zazdroszczę nieobecności
jestem bohaterem i sam mogę upaść i się podnieść
nie boję się najstraszniejszego cierpienia tylko samotności
odrzucenia, że ktoś powie obcy tutaj jesteś człowieku.
Tak pragnąłem wszystkiego nic nie mając
wygnaniec czyli ten co odszedł od tego co miał
pozostawiając nic dążylem do innej nicości
pragniem, które należą się tym co maja coś.
Ogarnięci nadzieją jesteśmy ciężarni w młodość
przyszłość młodych nie przeraża, ani strój podróżnika
nieustanie rodzi się w nas upór znany tylko emigrantom
a westchnienie nie spala tylko przybliża do celu.