PIERSI ANNY K.

Liść stanika spadł ciężko
wrócił motylem ust pocałunków.

Naga Anna K. siedziała
na czerwonej kanapie śmiejąc się
wskazującym palcem kręciła
loki swych rudych włosów.

Rozweselonym głosem kazała mi
abym pieścił ją, całował -
na odległość.

Wreszcie niby z nudów
niby od niechcenia
usta jej bosko piękne
słodko - anielsko zaszeptały:
ty bydlaku
ty wieprzu
ty męska szowinistyczna świnio
ty chamie, przez samo h
ty świński ryju niemyty
ty nienasycony erotycznie buhaju
ty, ty, ty ...

piersi jej -
dwa tygrysy napadły mnie,
krew
na ustach, wargach
i tylko róże w mym pokoju
i jej piersi były piękne.